Jak nie dać się sprowokować?

with Brak komentarzy
Dzisiaj dwa słowa o technice, która pomaga radzić sobie ze stresującym bodźcem, tzw. wyzwalaczem emocjonalnym albo triggerem.

Podejrzewam, że nie jesteś aniołem (albo cyborgiem) i nieraz dajesz się ponieść emocjom w reakcji na jakieś nieprzyjemne zdarzenie. Ja też – często mam tak, że (po czasie) żałuję moich impulsywnych zachowań.

Mamy wpływ na nasze emocje

Wbrew jednak powszechnemu przekonaniu, że emocje to takie potężne siły, które nami rządzą a my nie możemy się im oprzeć i musimy być nimi targani jak listki na wietrze- nauka mówi, że większość emocji to „produkt” naszych procesów myślowych. Nasze interpretacje tego, co nam się przydarza, nie są rzeczywistością, a skoro są produktem naszych myśli – mamy na nie wpływ.

Jak możesz zastosować tę wiedzę w praktyce?

Przeanalizuj sobie ostatnią sytuację, która sprawiła, że nie zareagowałaś tak, jak byś chciała. Może miałaś spięcie z szefem, może sąsiadka rzuciła uszczypliwy komentarz, a może (true story!) twoje dziecko postanowiło popsikać spryskiwaczem do kwiatków twoje dokumenty? Przeanalizuję tutaj ten ostatni przykład, aby pokazać Ci, jak poznawczo podejść do stresującego bodźca.

A oto historia z życia:

podlewanie kwiatów

 

 1. WYZWALACZ EMOCJONALNY  – trzylatek proszony kilkukrotnie, by nie pryskał wodą po dokumentach, w niebezpieczny sposób zbliża się do nich z psikaczem

2. INTERPRETACJA – „co za złośliwe dziecko, robi to specjalnie, celowo mnie nie słucha!”

3. EMOCJE – złość, irytacja

4. ZACHOWANIE – matka wyrywa dziecku spryskiwacz i rzuca spryskiwacz w kąt

5.  EFEKT= NIEPOŻĄDANY REZULTAT  dziecko jest jednocześnie wściekłe i wystraszone, matka ma olbrzymie poczucie winy, poranek jest popsuty.

Co będzie, jeśli za każdym razem zachowanie dziecka będzie wywoływało podobny efekt? Prawdopodobnie relacja między matką a dzieckiem ulegnie pogorszeniu a matka nie wygra konkursu na rodzica roku.

Zastanów się nad swoją interpretacją zdarzenia.

Jeśli czujesz, że warto zmienić sposób reagowania na wyprowadzające cię z równowagi triggery – popracuj nad interpretacją zdarzenia. Na swoje myśli masz bowiem wpływ. Może są jakieś inne wyjaśnienia, niż na przykład automatyczne założenie „on mnie nie szanuje. Celowo mnie prowokuje. Robi mi to na złość”. W przypadku trzylatka ze spryskiwaczem może jest to: „jest tak podekscytowany zabawą w psikanie wodą, że nie dociera do niego to, co mówię”.

Jeśli było to spięcie z szefem, może pomocna interpretacja to „prawdopodobnie dostał po głowie od zarządu za niedowiezienie celu, nie chodzi mu wcale o mnie”. Sam/a zobacz, jak te inne interpretacje odczuwasz w swoim ciele – czy stajesz się bardziej zrelaksowany/a, czy napięcie się zmniejsza? Znajdź taką interpretację, która Cię uspokaja.

Kiedy technika jest skuteczna?

Aby ta technika zadziałała, musisz zmienić swoją interpretację w momencie, gdy jeszcze emocje nie „zabuzowały”.  To jest subtelny „sweet spot” między punktem 1 a punktem 3, kiedy jeszcze jesteś w stanie racjonalnie myśleć. Prawdopodobnie nie nauczysz się tego bez przećwiczenia w realnym życiu. ALE:

Im lepiej siebie znasz i obserwujesz siebie w trudnych sytuacjach, tym lepiej wiesz, co jest dla Ciebie bodźcem wyzwalającym. To już Ci daje przewagę, bo gdy trigger się pojawia, możesz szybciutko pomyśleć – „acha, zatrzymuję się i zastanawiam się, jak mogę inaczej zinterpretować to zdarzenie”.

On mnie sprowokował…

Nasze myślenie ma ogromny wpływ na nasze emocje. Teraz już pewnie widzisz, że tytuł tego posta jest nieco przewrotny i INTERPRETUJĄCY. Sugeruje, że ktoś nas celowo prowokuje. A przecież bardzo często jest tak, że to tylko nam się wydaje, że ktoś nas sprowokował, a ta osoba nawet nie ma pojęcia o tym, że nadepnęła nam na odcisk!