„A może ja już jestem za stara na zmianę zawodową?”
– usłyszałam od jednej z klientek podczas sesji coachingu. Kobieta miała na oko jakieś 40 lat… Nie podobało się jej miejsce, w którym utknęła zawodowo, chciała coś w swym życiu zmienić, no ale przeszkodą był ten wiek…
Inna moja klientka, dziewczyna jeszcze przed trzydziestką, martwiła się z kolei, że innych kole w oczy jej młodość i wysokie stanowisko w firmie. Może nie powinna się tak wychylać, być bardziej cicha i skromna, aby innych nie drażnić?
Jedna za stara, druga za młoda. Nic w sam raz!
Jak śpiewała Kaśka Nosowska,
„Za mądra dla głupich, a dla mądrych zbyt głupia.
Zbyt ładna dla brzydkich, a dla ładnych za brzydka.
Za gruba dla chudych, a dla grubych za chuda”.
Gdzie więc jest ten idealny wiek, gdzie już „zasługujesz” na satysfakcję, a jeszcze nie jesteś za stary/a? Czy aby być szczęśliwą/ym, spełnioną/ym, zadowoloną/ym, musisz mieścić się w przedziale wiekowym między 31 i 1/3 a 39 i 2/3? Ufff, ja jeszcze się mieszczę, ale zaraz z niego wypadnę!
Poznaj Hendrika Groena
A propos bycia „za starym” – polecę Ci uroczą książkę – „Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 83 i 1/4”. Hendrik jest pensjonariuszem domu starości i opisuje swoją codzienność. Mimo swojego podeszłego wieku i wielu związanych z nim niedogodności, postanawia wpuścić do swojego życia więcej śmiechu, luzu, radości.
Hendrik jest w opinii wielu za stary na: picie dobrego wina, wycieczki, „szaleństwa” na skuterze elektrycznym, zakochanie się.
Hendrik może sam wie, że jest „za stary”, ale robi swoje – eksperymentuje ze szczęściem, wykorzystuje swój zakres wpływu na to, by jego dni były weselsze, radośniejsze, pełne dobrych emocji.
Życzę Ci, byś nie czekał/a do późnej starości, by eksperymentować ze szczęściem.
Nie jesteś za stara, za młoda, za mądra, za głupia, za chuda czy za gruba, by zastanowić się nad tym, co jest dla Ciebie ważne. Czego w życiu chcesz? Fajniejszej pracy? Więcej rozwoju? Pięniędzy? Awansu? Więcej czasu dla rodziny? Dłuższych urlopów? Świętego spokoju?
Moja „zbyt młoda” klientka przepracowała ten temat podczas sesji i uznała, że ciężko sobie zapracowała na miejsce, w którym jest. Postanowiła, że będzie się cieszyła swym sukcesem, a nie umniejszała go. Dała sobie prawo do bycia dumną z siebie – zamiast przepraszania za swój wiek.
A Ty? Jaki może być Twój pierwszy mały eksperyment ze szczęściem? Co wpuścisz do swego życia, by było bardziej satysfakcjonujące?